Jedna z dziewczynek w szkole w małym amerykańskim miasteczku. Czytanie na głos krótkiego paragrafu zajmuje jej bardzo dużo czasu. Czasem, wywołana przez nauczyciela, w ogóle nie czyta. Codziennie przychodzi do szkoły w tej samej wyblakłej niebieskiej sukience, choć koleżankom mówi, że ma w domu sto sukienek. Pochodzi z Polski…
Bullying w szkole to temat aktualny od zawsze, pisarze dla dzieci podejmują go jednak nieczęsto, podobnie jak rzadko w książce dziecięcej pojawiają się kwestie takie, jak religia, polityka, klasa społeczna czy finanse. Napisała książkę poruszającą, pełną emocji i zarazem bardzo delikatną, zilustrowaną zjawiskowymi akwarelami rzeźbiarza Louisa Slobodkina, laureata prestiżowej w świecie literatury dziecięcej nagrody Caldecott Medal. A co najciekawsze dla polskiego czytelnika (w dowolnym wieku – jest to jedna z książek, które sprawdzają się zarówno w przypadku 7-, 14-, jak i 40-latki), bohaterką swojej książki Estes uczyniła nieśmiałą kilkuletnią polską dziewczynkę z rodziny emigrantów w Ameryce.
Jak na amerykańską książkę dla dzieci, jest to książka rzeczywiście smutna, niekoniecznie jednak tylko ze względu na sytuację polskiej dziewczynki, która jest półsierotą, nie ma przyjaciół wśród rówieśników i z której wyśmiewają się koleżanki z klasy. Wanda Petronski ostatecznie okazuje się bohaterką bardziej niż pozytywną i wzorem dla innych dzieci w szkole, mimo że po spektakularnej wygranej w konkursie artystycznym opuszcza miasteczko.
Szlachetność Wandy widoczna jest zwłaszcza w jej późniejszym nastawieniu do głównych prześladowczyń: Peggy, najpopularniejszej dziewczynki w klasie, oraz jej najlepszej przyjaciółki Maddie. Książka jest smutna, ponieważ ukazuje zdarzenia z perspektywy poruszonego sumienia Maddie, oraz pokazuje, że czasami zadośćuczynienie za wyrządzoną krzywdę nie jest możliwe. Maddie jest bardziej wrażliwa od Peggy i lepiej rozumie, co oznaczały ich „niewinne żarty”. Wiadomość i podarunek od Wandy przyjmuje z dużo cięższym sercem niż przyjaciółka, która bierze je po prostu za dobrą monetę i uznaje, że wobec tego tak naprawdę nic złego się nie stało…
Książka ładnie rozprawia się ze stereotypem zarówno „prześladowcy”, jak i „ofiary” w szkolnym bullyingu – czasem okazuje się, że prześladowcą jest grzeczne, utalentowane i lubiane przez innych dziecko o dobrym sercu, z dobrej rodziny, a prześladowany wcale nie zamienia się ze swoim prześladowcą rolami, kiedy tylko ma ku temu okazję… Córka autorki wyjaśnia
w swoim liście, że Estes oparła książkę na własnych szkolnych doświadczeniach. Przy okazji rewidowania polskości jako źródła „inności” w amerykańskiej szkole i przy wszelkich okazjach związanych ze szkolnym bullyingiem. Książka nie została przetłumaczona na polski, ale przekładanie fragmentów również może być ciekawym doświadczeniem podczas wspólnej lektury. Jeśli temat okaże się za ciężki, można na marginesie książki podjąć z córką rozmowy o modzie
i o zwariowanych artystycznych pomysłach związanych z modą i książkami – na przykład o projektowaniu papierowych sukienek (na zdjęciach kilka przykładów tego designerskiego trendu w USA sprzed paru lat). Można spróbować wspólnie zaprojektować papierową sukienkę.
Chłopcy mogą mieć podczas lektury również ciekawe obserwacje i refleksje. Jeśli natomiast nie spodoba im się ona jako propozycja na wakacje, a mają przynajmniej 10 lat, sugeruję inną nieprzetłumaczoną jeszcze na polski pozycję z amerykańskiego kanonu literatury dziecięcej „o emigracji” – „The Circuit: Stories from the Life of a Migrant Child”, o meksykańskim chłopcu, który pomimo trudnych do wyobrażenia warunków, w jakich żyje, spełnia w końcu w Ameryce swoje marzenia. Historia w książce jest tak naprawdę historią jej autora, Francisco Jimeneza.
Lektury w języku polskim są na pewno dla dorastających w Stanach dzieci polskiego pochodzenia szczególnie ważne, tutaj jednak postanowiłam skupić się na lekturach w języku angielskim, nieprzetłumaczonych dotąd na język polski, a szczególnie wartościowych dla dzieci, które mogą czuć się nieco inne od swoich rówieśników ze względu na kraj pochodzenia (swój albo rodziców). Na szczęście w wielokulturowej Ameryce można znaleźć trochę takich pozycji.
A jeśli rodzice z dorastającymi dziećmi mieliby ochotę na książkę niezwiązaną z emigracją, za to skutecznie wydobywającą z wakacyjnej apatii, polecam kreatywną językowo, śmieszną, zaskakującą, odświeżającą konceptualnie i wydaje się że na polski nieprzetłumaczalną (choć w 2001 r. Świat Książki wydał przekład pod tytułem „Niezwykła Rogatka”) kultową pozycję „The Phantom Tollbooth” Nortona Justera. Proszę tylko spróbować pokusić się razem ze swoim nastolatkiem o tłumaczenie! Potem porównać je można z literackim przekładem. Dyskusja o amerykańskiej i polskiej frazeologii, o powiedzeniach i zabawach językowych gotowa.